Skocz do zawartości
tokarex pontony

jaceen

Redaktor
  • Liczba zawartości

    5 357
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    762

Zawartość dodana przez jaceen

  1. Cześć. Tabela fajna, przejrzysta, ale jest problem z obsługą przez niektóre telefony. Trzeba będzie wrócić do poprzedniego zapisu. Chyba że ktoś się zdeklaruje na bieżące uzupełnianie zgłaszanych ryb i przesunięcia w tabeli. Do końca roku mamy ...238 dni, to przy porannym i wieczornym sprawdzeniu daje około 500 wizyt na okoniowej zakładce:) Zależało mi, żeby każde zgłoszenie było natychmiast widoczne. Bez zbędnego oczekiwania. Złowiłem, zapisałem i wszyscy zainteresowani już o takim połowie wiedzą. Jak są pomysły, to bardzo proszę:)
  2. jaceen

    Kleń 2020

    Cześć. Nadszedł czas podsumowań. Wydaje się, że pomysł z rywalizacją o najskuteczniejszego łowcę kleni był trafiony. Krótki etap zawodów (dodatkowo skrócony przez incydent z wirusem), proste zasady, dowolność metody, dały możliwość wykazać się w sposób najlepiej przez nas samych lubiany. Chciałbym podkreślić jedną rzecz. Z biegiem czasu, nabywanych doświadczeń i uzyskiwanych wyników można zbyt wiele od siebie wymagać. Wiedziałem, że jeżeli ktoś z was ambitnie podejdzie do łowienia kleni, wynik 150, to będzie minimum w walce o najwyższą pozycję. Żeby uzyskać taką średnią, trzeba sięgnąć po medalowe okazy! Patrząc na wykaz norm medalowych WŚ z 2015r, kleń w kategorii senior wygląda tak: b50, s55, z60. W kategorii junior: b45, s50, z55. Co z tego wynika? A to, że jeżeli łowię klenia 42 cm, to jestem bardzo zadowolony. To już nie jest daleko od juniorskiej normy medalowej. Spoglądając na naszą tabelę wyników, naliczyłem 11 medalowych kleni! Ktoś powie, że poziom wędkarski był niski? Nie znam wszystkich osobiście. Może ktoś z juniorów osiągnął normę medalową? Zwróćcie uwagę, że kilka zgłoszeń otarło się o centymetr, czy dwa o okazy, które miałyby miano medalowych. Osobiście pierwszą część rywalizacji potraktowałem na luzie. Kilka razy wybrałem się z drgającą szczytówką na miejski odcinek rzeki Ślęzy. Mimo że miejscami wygląda niepozornie, to może miło zaskoczyć. Zachęcony wynikami zamierzałem powalczyć o poprawienie swojego PB na Ślęzie, które wynosi do tej pory 43 cm. Niestety stan epidemiczny odsunął plany na przyszłość. Trzytygodniowa przerwa wprowadziła niedosyt. Rozgrywka zaczęła wchodzić w etap najbardziej emocjonujący, a tu na przeszkodzie stanęła poważna sprawa. Myślę, że zdrowie jest ponad wszystko. Przerwę w zgłoszeniach uważam za słuszną. Budek i RSM wykręcili wyniki, że głowa boli. Ciekawe, czy w przyszłym sezonie to powtórzą? Bo mam nadzieję, że ta forma kleniowych zawodów zostanie na stałe. Ja walczyłem do ostatniej godziny. Jeszcze w czwartek wybrałem się na kanał powodziowy za kleniem. Zacząłem powoli dopasowywać woblery do sytuacji. Coś się działo. Kilka delikatnych brań, jedna ryba po widowiskowym wyskoku spina się, inna po mocnym uderzeniu również. Później zakładam samoróbkę łamańca i łowię jazia. Jeszcze jedno branie i postanawiam zmienić woblera. I tu zdziwienie. Nie mam pudełka z woblerami. Zgubiłem. Zostałem z jednym woblerem. Wróciłem się w kilka miejsc, ale w nocy nie było szans na odnalezienie. Miałem jeszcze dwie godziny czasu by z tym jednym woblerem coś wskórać. Pomyślałem, żeby tylko szczupak nie zżarł mi tego ostatniego. I wiecie, co się stało? Jak na zawołanie kłapnął szczupak i zostałem z kocią mordką bez woblerów. Tak się zakończyło moje zmaganie z rywalizacją „kleń 2020”. Gdyby ktoś na kanale powodziowym znalazł dwustronne pudełko z kleniowymi woblerami, byłby w stanie oddać, to na poczet znaleźnego serwuję 2 x 0,7 gorzkiej żołądkowej i pięć najlepszych dowolnych woblerów z tego pudełka. Z mojej strony wielkie podziękowania dla wszystkich uczestników. Im nas więcej, tym takie rywalizacje mają sens. Każdy z nas ma coś ciekawego do przekazania w trakcie połowów. To procentuje. Poziom był bardzo wysoki. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie powtórzymy. Wątku proponuję nie zamykać. Klenie łowimy cały sezon i warto go podtrzymać do końca roku. Jako uzupełnienie, taką jakby ciągłość, proponuję jeszcze powalczyć o największego klenia sezonu. Do tego momentu prym wiedzie Budek z kleniem 56 cm! Kto go przebije? Mamy sporo czasu, by to zmienić. Gratuluję RSM za kosmiczny wynik. Według klasyfikacji WŚ srebro i dwa razy brąz (55+54+54=163)! Cóż można dodać? Brak słów. A jeszcze, RSM nie kryje swoich spostrzeżeń i obszernie opisuje, jak łowi. GRAATUULAACJE!!!👍👏💪 http://haczyk.pl/forum/topic/46535-kle%C5%84-2020/?do=findComment&comment=323719 https://wedkarskiswiat.pl/wp-content/uploads/2019/10/Rekordy-Polski-WS-Normy-Medalowe.pdf Normy dla juniorów są b. poważne. Życzyłbym sobie ciągle je przekraczać. Wyniki 1. RSM 163 2. Budek 159 3. Jaceen 158 4. Michalvcf 140 Marcin82 140 5. Marienty 138 6. Kamil.ruszala 135 7. Moczykij 133 8. ESSOX 132 9. Marex 129 10. Jamnick 75 11. Larry_blanca 42 12. Tadek 34 13-17… 0 pzdr., jaceen
  3. jaceen

    Kleń 2020

    Być może przedobrzyłem. Wziąłem szpulę z plecionką 0,10 i to mnie zgubiło. O 18:00 zajrzałem na k.powodziowy z zamiarem ustawienia kilkudziesięciu smużaków. Woda niska. Zbyt niska, żeby niezauważalnie podejść ryby z bliska. Nie zawracałem sobie tym głowy i po ustawce poszedłem na wczorajszą miejscówkę. Na Odrę;) Robiło się szaro, to w samą porę dojdę. Czemu wspomniałem, że plecionka 0,10 mnie pogrążyła? A dlatego, że mocniej dociągnięty hamulec i delikatne kotwiczki równa się miazga, lub łamanie grotów. W drugim rzucie mam petardę i zaczęło się. Zanim zdążyłem pomyśleć, co mam zrobić, było po zawodach. Wyłamane dwa groty i Instynct4 leci w odstawkę do pudełka. Zakładam Krakuska. Kilkanaście minut mieszania w wodzie i ŁUP!!! Co to był za strzał! Z poprzedniego poniedziałku brania były anemiczne i nic nie przypominały dzisiejszych. I cóż się takiego stało tym razem. Hol trwał jakieś piętnaście sekund. Hamulec troszeczkę jęczał, ale panowałem nad sytuacją. Gdy szykowałem aparat, nastąpiło ostatnie mocne szarpnięcie i po wszystkim. Krakusek leci do pudełka w odstawkę. Okazało się, że tylna kotwiczka została zgnieciona. Nie wiem co miałem na kiju, bo nie zdążyłem zapalić lampki. W pierwszym i w drugim przypadku było jeszcze za wcześnie na doświetlanie. Do 22:00 miałem jeszcze cztery brania. Dwie mniejsze ryby, po chlapaninie odczepiły się. Prawdę mówiąc, luzowałem pod koniec, żeby tak się stało. Udało się i nie musiałem gramolić się po stromym brzegu. Kleń w rozmiarze 40 cm i też udało się go uwolnić przez zluzowanie linki. Cieszył, bo złowiony na swojego łamańca zrobionego pod konkretne łowisko. To było piąte branie. Zostało mi jeszcze dokładnie dwanaście minut łowienia. Zakładam drugiego Instyncta4. Sprawdzam, czy to nie jest czasami ten z wyłamanymi grotami. Jest dobrze. O 22:00 mam się zwijać na ostatni dyliżans. Właśnie odezwał się sygnał dzwonka, że czas kończyć. BĘC!!! I masz babo placek. Dokręcam hamulec, bo czuję, że z tym nie będzie siłowania. Szybkie zdjęcie. Przykładam do wędki. Ma jakieś 45 cm. Fajny:) Dwa lub trzy punkty mogły wpaść. Jeszcze dwa dni. Wszystko jeszcze możliwe;)
  4. Mam przekonanie, że postępuję słusznie. Czasami udało się ładnie zagiąć zadzior, czasami gorzej. Tym razem oryginalne bezzadziory zostaną podpięte pod nowe smużaki, a część zastąpi najbardziej wysłużone w innych przynętach. Ze strony dostawcy miły dodatek w postaci gratisu, jakieś klipsy, gotowe przypony, gumki, obrotówka, jig.
  5. jaceen

    Kleń 2020

    Jak tam, połowione przez sobotę i niedzielę? Czy może skończyły się już ostre naboje?🙃 Ja w niedzielę nastawiłem się poważnie na grubego zwierza, ale co z tego, jak ślepakami strzelałem;) Pojechałem na starą sprawdzoną miejscówkę jeszcze za dnia. Przez trzy godziny nic. A wiem, że tam pływają prawdziwe kleniowe odyńce. Zaczęło się dopiero o zmroku. W ciągu półtorej godziny miałem pięć bomb! Zapiąłem tylko dwa klenie (40, 44). Tym razem dałem szanse wykazać się woblerowi Instynct4. Znowu zakłułem się kotwiczką. Szczęście, że zadziory były usunięte. A w drodze jest 120 sztuk nowych, bezzadziorowych. ________________________________ Mamy jeszcze trzy dni. Kto może, niech próbuje przebić 163. Nie jest to łatwe, ale na rybach łatwo nie ma:))) 1.Jaceen 53+53+52=158 2.lechur1 3.Carloss83 4.Elast93 5.RSM 55+54+54=163 6.ESSOX - 49 7. Marienty 46 + 50 + 40 = 136 8. jamnick85 9.kamil.ruszala 49+36+50=135 10.Budek 50+56+53=159 11. Kepes53 12.Darek1 13. Michalvcf 48+44+48=140 14. Marex 45+43+41= 129 15. moczykij - 48+39+46=133 15. Larry_blanka - 42 16. Tadek 34+0+0=34
  6. Gatunek ryby: kleń - Długość w cm: 40, 44 cm - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 26.04.2020 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 20:30, 21:00 - Łowisko (ewentualnie szczegóły typu: dokładne miejsce połowu, rodzaj łowiska, nazwa łowiska, najbliższa miejscowość): Odra we Wrocławiu - Przynęta: wobler Instynct4 - Bardzo krótki opis połowu - dwa - trzy zdania. (pogoda, czas, własne wrażenia, ewentualna masa w kg, czy ryba została wypuszczona, itp.): Tylko dwa klenie z pięciu brań. Wobler prowadzony wachlarzem nad kamienistą zalaną główką. Brania zaczęły się o zmroku.
  7. jaceen

    rzeka Ślęza

    Miałem dzisiaj odpuścić rybom, ale przed zmierzchem wiatr się uspokoił, to skorzystałem prawie trzy godziny. Woda bardzo niska. Dodatkowo trzeba było uważać, żebym nie ściągnął muchówką jakiegoś rowerzysty z wału. Najlepiej łowiło się na piankowego żuka w kolorze różu. Nie wiem, dlaczego kojarzy się mi z flagą FLGBT?:/ Złowiłem cztery kleniki i dwie wzdręgi. Nie chciałem kombinować, bo możliwe, że więcej wzdręg bym złowił. Liczyłem jednak na większego klenia i krasne odbijały się od żuka. Kiedyś próbowałem je łowić, ale nie poradziłem sobie. Dzisiejsze to moje pierwsze ze Ślęzy. Wracałem, to było ciemno. Jeszcze pomyślałem, żeby spróbować złowić nocnego klenia na streamera. Bo kto mi zabroni?:))) Niska woda dawała mi szansę. Tadam!
  8. - Gatunek ryby: kleń - Długość w cm: 51, 52, 53, 53 cm - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 20.04.2020 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): między 21-23 - Łowisko: rzeka Odra - Przynęta: wobler 35 mm - Opis połowu: Klenie złowione w porze nocnej na wobler kleniowy 35 mm o zanurzeniu do 50 cm. Trzy klenie do wglądu w wątku kleniowym Dla uzupełnienia całości czwarty 51 cm.
  9. Cześć. Za kilka dni będzie maj. Mam cichą nadzieję, że tabela zacznie się wypełniać okoniami z cieplejszych miesięcy. Nie wszystkim pasuje uganiać się za tymi ślicznymi rybami w jesienno zimowym czasie. Mam kolejną propozycję. W pierwszej części wprowadziliśmy element dodatkowej rywalizacji o mistrza przedwiośnia. Teraz chciałbym was namówić do sięgnięcia po powierzchniowe przynęty i walkę o "letniego okoniowego mistrza". Koniec tej rywalizacji ustalimy na ostatni dzień wakacji 31.08 (poniedziałek). Największy okoń złowiony na powierzchniową przynętę będzie dawał właśnie ten tytuł. Nie będę określał dokładnie jakie to mają być przynęty. Czy to będzie popper, wobler o pracy wtd (walking the dog), muchowe powierzchniowe przynęty, gumowe żabki, czy jakieś inne, to już wolny wybór. Ważne, żeby to był połów ze świadomym zastosowaniem tych przynęt i typowym powierzchniowym prowadzeniem. Okoń złowiony w ten sposób zgłośmy do tabeli z dodatkową literą np. "P". Będziemy wtedy wiedzieli, że to okoń złowiony na powierzchniową przynętę. Najlepiej, żeby ten powierzchniowy był wyodrębniony poza dziesiątką. Nawet gdy zaliczy nam się do ogólnej punktacji, to osobny wpis dałby lepszą orientację. Przykład: 25+25+26+26+27+27+28+28P+29+29=XXX 28P Gdyby powierzchniowy okoń był mniejszy niż zgłoszone do dziesiątki, to oczywiście również wpisujemy z boku. Te powierzchniowe będą się liczyły w osobnej kategorii. Od pierwszego maja ruszamy. A dla zachęty do obejrzenia kilka minut okoniowej rywalizacji;)
  10. jaceen

    Kleń 2020

    Mądrego warto posłuchać. Jestem tego samego zdania. Leszcz zapewne pojawi się gromadnie na tarliskach z początkiem majówki. W tamtym roku byłem trzeciego maja nad wodą i zarejestrowałem na kamerce, co wyprawiają lechole. Później nastąpiło duże ochłodzenia i wszystko przesunęło się o dobre dwa tygodnie. Kleń przejmuje pałeczkę po leszczach, więc obstawiam, że jeżeli ktoś chce sobie narzucić przerwę w łowieniu kleni na czas tarła, to od połowy maja do połowy czerwca będzie jakimś minimum. Jednak my nie mamy na to wpływu i ryby same wiedzą najlepiej, kiedy, gdzie i jak. Rzeka od innej rzeki, klatka od klatki, ostroga od ostrogi się różni i w pewnych warunkach pogodowych różnica może wynieść nawet miesiąc. Na dowód mam zdjęcie klenia złowionego w sierpniu z obfitą wysypką. Kilka innych miało słabo widoczną. --------------------------------- Dodaję poniedziałkowe klenie do tabeli. Jakość zdjęć fatalna. Aparat mi się już wykańcza i nocne zdjęcia są mocno przepalane. Na zdjęcia z ustawieniem nocnym nie ma czasu. Zbyt długi czas na obsługę. Jest, co jest. 52 53 53 Klenie złowione W Odrze na woblera 35 mm (Gębski). Godziny połowu to: 21:10, 22:10, 23:17. Dopiero teraz zaskoczyłem, że nie przestawiłem w aparacie godziny na czas letni. Metadane mogą się różnić właśnie o całą godzinę. Wczoraj powtórzyłem i trochę zbyt szybko się wszystko wydarzyło. Trzy brania w przestrzeni kilkunastu minut i bez ryby. Dopiero za czwartym razem siadł kleń podobnych rozmiarów, tych z poniedziałku. Kleń odhaczony w wodzie. Z całą pewnością nie był większy od poprzedników. _____________________________________ Dodaję 53, 53 i 52 cm. 1.Jaceen 53+53+52=158 2.lechur1 3.Carloss83 4.Elast93 5.RSM 55+54+48=157 6.ESSOX - 49 7. Marienty 46 + 50 + 40 = 136 8. jamnick85 9.kamil.ruszala 49+36+50=135 10.Budek 50+56+53=159 11. Kepes53 12.Darek1 13. Michalvcf 48+44+48=140 14. Marex 45+43+41= 129 15. moczykij - 48+39+46=133 15. Larry_blanka - 42 16. Tadek 34+0+0=34
  11. jaceen

    Kleń 2020

    Jednoznacznie trudno ocenić. Z mojej wyprawy wyglądało, że jeszcze sporo czasu do tego. Te mniejsze mogą już sikać, bo one prawdopodobnie chcą być cwańsze i uprzedzić klamoty w amorach. Dzisiaj już nie będę męczył siebie i potencjalnych czytelników swoim udanym poniedziałkowym wyjściem na klenie. Cała sytuacja jest opisana w zakładce "jak było na rybach". Swoimi kleniami chyba się wcisnąłem między RSM a Budka. Klenie 53, 53 i 52 wkleję jutro, bo chyba zrobię zaraz spacer;)
  12. Nie lubię poniedziałku? Ponad trzy tygodnie bez wędki zrobiło swoje. Gdy nadarza się okazja, by wyjść, to już nie mam takiej ochoty. Pasja wędkarska u mnie przygasła. Jeden telefon, drugi telefon, jakieś zdjęcie z wody i walka ze sobą, iść nie iść? Zrobię kanapkę, herbatę do termosu i w trzydzieści minut będę nad wodą. W sam raz. Będzie już ciemno. Idę. Robię skrót, który daje mi pół godziny drogi, a nie czterdzieści minut. Po drodze rozmyślam, z czym przyjdzie mi się zmierzyć? Często staram się powiązać wyprawy z jakimś wydarzeniem. Z jakimś szczególnym dniem lub sytuacją. Był dzień dziecka, pierwszy dzień wiosny, trzynastego w piątek, 1 maja, pierwszy dzień wakacji i analogicznie ostatni dzień wakacji. Był pierwszy dzień roku, jak też ostatni. Był dzień wigilii, dzień kobiet i wiele innych, z którymi kojarzę wędkarskie wydarzenia. A co może się wydarzyć w zwykły/niezwykły poniedziałek, że zapamiętam go, być może na bardzo długo? Jednego co pragnąłem, to żeby szczęście się uśmiechnęło i trafił się kleń ponad pięćdziesiąt centymetrów. Od dekady obiecuję sobie, żeby w sezonie był przynajmniej jeden na koncie. Rekordowy sezon był dwa lata temu. Złowiłem wtedy szesnaście. Oczywiście znajomość i doświadczenie przydaje się, ale do tego trzeba jeszcze szczęścia. Bez tego chęci mogą pozostać tylko chęciami i często pozostaje obraz wędkarza z rozdziawioną gębą, gdy ryba wypina się podczas holu. Taki niechlubny rekord też posiadam, że na jednej wyprawie kilkanaście ryb spadło mi podczas holu. Do tej pory mnie to prześladuje i zachodzę w głowę, jaka była przyczyna. Jestem nad wodą. Powoli uzbrajam wędkę. Kilkanaście minut rzucania i rozglądam się, jaka jest sytuacja. Analizuję, jak pracują woblery, jaki jest nurt, gdzie gromadzi się drobnica. Mam pierwsze branie. Delikatne trącenie i po chwili czuję charakterystyczne szarpanie. Że to okoń dopiero byłem pewien, gdy go wyjąłem z wody. Po długiej przerwie nie jest się niczego pewnym. Postanawiam jeszcze chwilę obłowić to samo miejsce. Wędka ładnie przechodzi w parabolę. Nie jest to jakaś niebezpieczna sytuacja. Jeszcze do głębokiego ugięcia aż do kołowrotka, daleka droga, ale to całkiem inna praca, niż wędki, z jakimi miałem do tej pory doświadczenia. Branie było delikatne i pierwszy moment holu nie dawał mi obrazu, z czym wojuję. Po chwili wiem, że to nie przelewki. Kleń duży. Moje drobne dłonie średnio sobie radzą z tą sytuacją. Po chwili odhaczam woblera i mierzę rybę. Jest nieźle, równe 52 cm. Kilkanaście metrów dalej i podobna sytuacja. Nie minęło kilkanaście minut i wędka znowu wygięta jak naciągnięty łuk. Ulala, czyżby jeszcze większy? Odczuwam silniejsze szarpnięcia. Tylko spokój może uratować sytuację. Podciągam klenia pod miejsce do podebrania. Zapalam lampkę i widzę bardzo szerokiego jegomościa. Ciekawe, czy będzie dłuższy od poprzedniego? Okazało się, że ma 51 cm. Podobna sytuacja przydarzyła się mi tylko raz. Było to chyba w 2002 roku. W każdym razie pierwszego maja wybrałem się jeszcze na klenie, na jeden z dopływów Odry. Wtedy jeszcze nie łowiłem zapamiętale na spinning. Wędka winklepicker do 40 g z trzema wymiennymi szczytówkami doskonale sprawdzała się na kleniowe wędrówki. Ten dzień zapamiętałem, bo wtedy złowiłem dwa swoje największe klenie. Pierwszy mierzył 60,5 cm a drugi 58 cm. To była całkiem inna sytuacja i mój sukces wcale nie był przesądzony. Trudne miejscówki usiane podwodnymi korzeniami, kołkami, podwodną roślinnością i w pobliżu wartkim nurtem nie dawało mi praktycznie szans. Jednak nie skorzystały z tego i w odstępie kilkunastu minut złowiłem dwa piękne klenie. Miałem jeszcze tego dnia kilka mniejszych, ale to nie miało już znaczenia. Czy mogło coś przebić tę sytuację z maja? Tylko złowienie hat-trick kleni 50+. Po ugięciu wędki już wiem, że jest to możliwe. Teraz dopiero poczułem uderzenie adrenaliny. Zaczęło mi bardzo zależeć, by chociaż zobaczyć i ocenić, czy jest tak duży, jak poprzednie. Zapalam lampkę i… zacząłem jeszcze bardziej się obawiać. W zasadzie wystarczy mi podprowadzenie ryby pod nogi, czasami wystarczy ją klepnąć w czoło i zaliczam ją sobie, że jest złowiona. Nie muszę mierzyć. Tym bardziej że jest podobnych rozmiarów. Jednak nie darowałbym sobie, bo taka sytuacja może przydarzyć się raz w życiu i chcę mieć pewność. Miarka pokazuje 53 cm! Parę lat temu nie miałem zielonego pojęcia, że świadomie można łowić klenie nocą. W wielu przypadkach bardziej skutecznie niż w dzień. W jednym z sezonów wśliznął się między te dwa moje rekordowe na winklepickera, nocny spinningowy kleń 59 cm. Szybko to wszystko się odbyło. Punktowałem klenie prawie jak Lewandowski bramki na boisku. Zjadłem kanapkę, wypiłem herbatę i wróciłem na pierwszą miejscówkę. Udał mi się dłuższy rzut. Linka zaplatała się o palec i chwilę woblerek dryfował. Zlikwidowałem luz i gdy wobler zanurzył się, nastąpiło branie. Tym razem było widoczne, słyszalne i walka odbywała się przez kilka sekund prawie w powietrzu. Takie zachowanie wskazywało, że zapiałem potężnego jazia. W ciemności nie byłem w stanie tego ocenić. Po walce, chlapaniu, rozbryzgach, przewalaniu się na boki obstawiałem właśnie na niego. Potrzebowałem podprowadzić rybę jakieś dwadzieścia metrów do obniżenia. Rytuał podobny. Zapalam lampkę i oceniam sytuację. Jednak kleń! Spory. Podobny do wcześniejszych. Gdyby był delikatniej zapięty i nie zostawiłbym torby z peanem kilkanaście metrów dalej, to bym go nie mierzył. No cóż, gdy już go wypiąłem na bulwarach, to jednak zmierzyłem. Miara pokazuje po raz drugi 53 cm! Jak tu nie lubić poniedziałków? Jednak w całej tej sytuacji musiało się coś wydarzyć, by nie było tak różowo. Do północy miałem kilkadziesiąt minut i zdecydowałem jeszcze spróbować. Po kilku rzutach wyleciała mi szczytowa część spinningu. Linka owinęła się wokół szczytówki i ścięła ostatnią przelotkę. No tak, to był ewidentny znak, że wystarczy. Żeby nie przeginać ze szczęściem. Oceniłem, że nie będę obcinał szczytówki do następnej przelotki. Kawałek, który został, jest do uratowania. Łowiłem na Spinning Patriot Revival 251 cm/3-15g, akcja-Medium Light. Plecionka 0,08 na kołowrotku Catana 3000SFB. Przynętą był kleniowy wobler 35 mm prawdopodobnie Gębskiego. PS
  13. jaceen

    Kleń 2020

    Gdyby przy wędkarskim rozsądnym spacerze udało się złowić komuś przyzwoite klenie, to od poniedziałku przywracamy możliwość dopisywania wyników. Pozostanie od 20 do 30 kwietnia jedenaście dni. Nic nie jest jeszcze przesądzone;) pzdr
  14. Coś dla "ciągle początkujących", jak ja:) i dla tych, co już niby dużo wiedzą;) https://youtu.be/qKy9-PYWj84 Z racji takiej, że udało się mi złowić kilka małych kleni na muchę;) to śmiem powiedzieć tym, co chcą zacząć, nie uczcie się rzutów na wodzie! Początek powinien odbywać się na trawie, boisku, w ogródku itp. Gdy się nabierze przekonania, że panowanie nad linką i wędką jest zadowalający, to element rzutu na wodę powinien być ostatnim w nauce. Wtedy dochodzą takie czynniki jak "klejenie" linki do wody, podrywanie z niej, warunki brzegowe, ograniczenia rzutowe, miejsce za plecami, nad głową itp. Jeżeli ktoś ma "smykałkę", to wystarczy godzina lub dwie treningu na sucho, by próbować na mokro. Bardziej opornym nauka zabierze więcej czasu. Z mojej strony za instruktaż leci podziękowanie 👍
  15. jaceen

    Kleń 2020

    Cześć. Gdyby się coś zmieniło w kwestii poluzowania ograniczeń, to odblokujemy możliwość dodawania zgłoszeń. Dobrze, żeby były to informacje jednoznaczne, bez niepożądanych interpretacji. Czekamy na info. Tabela wygląda ciekawie i w czołówce zapowiadała się pasjonująca rywalizacja. 1.Jaceen 42+38+40=120 2.lechur1 3.Carloss83 4.Elast93 5.RSM 55+54+48=157 6.ESSOX - 49 7. Marienty 46 + 50 + 40 = 136 8. jamnick85 9.kamil.ruszala 49+36+50=135 10.Budek 50+56+53=159 11. Kepes53 12.Darek1 13. Michalvcf 48+44+48=140 14. Marex 45+43+41= 129 15. moczykij - 48+39=87 15. Larry_blanka - 42 16. Tadek 34+0+0=34
  16. Nie spodziewałem się, że mandula może bardziej szarpakowcom się przysłużyć od tradycyjnego rippera, czy twistera. Przy gumach pilnuję, żeby haki nie przekraczały wspomnianej przez RAPR dopuszczalnej wielkości. Jeżeli komuś uleciało z pamięci, to polecam zaglądnąć do przepisów. Pokazane gumy na zdjęciu są na lekkich główkach. Zbrojenie pod "skórkę" daje porządne narzędzie do wykorzystania w niecnych zamiarach. Wyobraźmy sobie te same gumy z główkami 35g i więcej. Mandule przy tych gumach wyglądają niewinnie;)
  17. Mandula. Na tyle ta przynęta jest znana, że nie powinna wprawiać w zaskoczenie. Czy ktoś z was przyłożył się do niej poważniej? Wiem z teorii, że ma jedną niezaprzeczalną zaletę i może się przysłużyć do zmiany nawyku natychmiastowego podbicia po kontakcie z dnem. Sposobów prowadzenia jest pewnie tyle, ilu wędkarzy tym łowi. Jednak, czy te kilku sekundowe przytrzymanie rzeczywiście jest skuteczniejsze od takiego samego manewru z gumą? Ktoś coś wie?
  18. jaceen

    rzeka Ślęza

    Faktycznie. To chyba chodzi o tzw. "dzbany"? Tak wśród nas nazywane jest to miejsce. https://www.google.com/maps/search/karwiany+platynowa/@51.0207702,16.9974402,249m/data=!3m1!1e3?hl=pl-PL
  19. Żaba crawler 60 mm. Żaba smużak 32 mm Razem Po naniesieniu epoxy będą bardziej lśniły;) Do ostatnio wykonanych os dołączyły trzy kolejne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.