
-
Liczba zawartości
5 470 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
823
Zawartość dodana przez jaceen
-
Rewanż za niedzielę. W poniedziałek pojechałem później. Na miejscu byłem po 22:00. Wybrałem drugi brzeg. W zasadzie odcinek ten sam tylko po przeciwnej stronie niż w niedzielę. Słyszałem wtedy kilka ataków i zdecydowałem poszukać sprawców tego zamieszania. Łowiłem wyłącznie na najmniejszą wersję karasia 7,5 cm/13 g. Po godzinie mam pierwsze branie. Do ręki ląduje kleń. Myślę, że nie miał nawet 40 cm. Gdzie te sezony, kiedy miałem po kilkanaście nocnych kleni z wyprawy? No cóż, taki sezon. Zszedłem kilkanaście metrów niżej i tam mam pierwsze porządne branie. MPP2/60g gnie się wyraźnie. Zapalam latarkę, ale nie mogę dojrzeć jakiej wielkości mam rybę. Wyglądało to na sandacza. Jednak w ostatnim momencie wypina się i w domyśle oceniam go na 60-70cm. Kolejne branie i znowu po krótkiej walce ryba odpada. Trochę się zaniepokoiłem. Sprawdziłem kotwice. Wszystko jest w porządku. Postanowiłem tej nocy pochodzić i obserwować wodę na dłuższym odcinku. Z mapy wyszło, że przeszedłem w trakcie łowienia 4 km. Dłuższy czas nic się nie dzieje, by nagle, przy samym brzegu coś pogoniło sporą rybę. Odległość zbyt duża. Rzucam i pozwalam wpłynąć woblerowi w rejon, wypuszczając linkę. Jest już w tamtym miejscu. Zamykam kabłąk i w tym samym momencie łubu dubu! Piekielny strzał, odjazd i luz. Znowu pech. Trudno. Ważne, że coś się dzieje. Po tym odpuszczam kilkaset metrów i idę na wolniejszy odcinek Odry. W międzyczasie łowię w końcu sandacza. Morale poprawione, to jeszcze kilkadziesiąt minut wydłużam pobyt. Pomyślałem, że jeszcze jedno branie i wracam do domu. Minęło kilkanaście minut i jest dobre trzepnięcie. Kilka szarpnięć i domyślam się suma. Pomyłki nie było. Wąsaty około 100 cm ląduje na brzegu. Nocka wypadła nieco lepiej niż poprzednio. Każde branie było wcięte i z holem. Nie wszystkie brania wykończyłem, ale walka była. Seria karasi z Jaxona sprawdza się u mnie doskonale. Gdy są sprzyjające warunki nad wodą, to sięgam po nie bez zastanowienia. pzdr., 👊
-
Jakoś nie mogliśmy się dogadać na wspólny nocny spinning z wrocławiakami. Coraz trudniej dopasować terminy. W niedzielę udało się spotkać z Larry_blanka i wyruszyliśmy na jeden z odrzańskich kanałów. Celem były sandacze. Byliśmy nad wodą jeszcze za dnia. Dwie godziny łowienia bez muśnięcia. Ryby powierzchniowo prawie nieaktywne. Trudna woda. Na nocne zmagania zmieniłem wędkę. Chciałem być przygotowany na ewentualne branie suma. Przynęty pod niego też wziąłem. Zaproponowałem dość łatwy odcinek, który w przeszłości dał mi kilka fajnych ryb. Prócz sandaczy łowiłem tam przyzwoite klenie, bolenie, no i sumy. Po kilkudziesięciu minutach w okolicy mojego stanowiska coś zamieszało w wodzie. Po chwili ponownie ryby odskoczyły od brzegu. To był dla mnie sygnał, by błyskawicznie podrzucić tam woblera. Raz, drugi i bęc! Ogon przewalił się ponad wodą i już wiedziałem, że mam suma. W dość wartkim nurcie dzielnie walczył. Po kilku minutach zobaczyliśmy, z czym mam styczność. Wstępnie oceniliśmy około 120 cm. W rzeczywistości wyszło niecałe 107 cm. Branie na dwuczęściowego woblera z Azji. U mnie były jeszcze trzy brania i złowiłem jednego sandacza około 45 cm. Wybrańcem był wobler karaś 7 cm firmy Jaxon. Larry_blanka dziękuję za zdjęcia i do następnego. 👊
-
Już odstawiłem. Zbyt silne działanie uboczne🤣 Jeden z cytatów Wędrowycza: 😂🙃👊
-
Ostatnio wędki trochę się zakurzyły. Trzeba strącić pajęczynę. Nad wodą poczułem się lepiej. Spokój. Nocny powiew sprawia ulgę. Za dwie minuty będzie północ. Nie spieszę się. Poprzednio ryby odpalały po godzinie drugiej. Poziom wody dla mnie, taki nijaki. W tym sezonie bardzo trudno zejść nie zerując. Plan jest taki, żeby łowić najdłużej, jak się da gumami. Uzbrajam kilka w rozmiarze 3”+ (Shad Teez, Lunker City, Keitech) główkami 3-5 g z hakiem 5/0. Reszta zestawu w porównaniu do przynęt jest dość toporna. Przypon z fluorocarbonu 0,9 mm dopięty do plecionki 0,26 mm i to wszystko ma pracować na wędce do 60 g? Jak chciałem, tak mam. Nie pierwszy raz to robię, a wiem, co robię. Obserwuję wodę. Pierwsza godzina łowienia i nic się nie dzieje. Nad głową zaczyna latać upierdliwy gacek. Miałem wrażenie, jakby łepek obracał w moją stronę i się na mnie gapił? W końcu wykorzystał chwilę i zawiesił się na wędce. Skubaniec wisi głową w dół i się do mnie uśmiecha! Dodatkowo coś po swojemu gada: - Cyk, cyk, cyk… Wyciągam szyję, nadstawiam ucho i słyszę: - Jacku. Chodź za mną. Pokażę ci dobre miejsce. Tam na pewno coś złowisz. Dobry z ciebie człowiek, to ci pomogę. O mało wędki nie wypuściłem z rąk. Po antybiotykach chyba mózg mi sparciał. Nietoperz zerwał się do lotu. Zakręcił kilka razy i gestem skrzydła zachęcał mnie, by za nim iść. No dobra. Nikt nie widzi, to nie będzie blamażu. Idę. Cóż, to nie wigilia, ale ostatnio tyle czasu spędzałem wśród nietoperzy, że mnie chyba uznały za swojaka. Po kilkunastu minutach powiedziałem sobie, nie, to szaleństwo. Przecież to niemożliwe. Nie dam się omamić. Natomiast gacek do mnie cyka i słyszę cichutkie: - To tu, to tu. Przeleciał kilka razy, muskając łapkami wodę. A niech tam. Nie zaszkodzi spróbować. Podrzucam gumę we wskazane miejsce. Kilka razy zakręciłem kołowrotkiem i ŁUP! Ja nie mogę! Branie! To nie mogło się wydarzyć! A jednak. Sandacz pod wymiar ląduje do ręki. Kłapnął kilka razy pyskiem, jakby chciał mnie ugryźć z niezadowolenia. Wrócił do wody i nawet nie ochlapał mnie ogonem w geście podziękowania. Gacek znowu się pojawił. Zawisł w powietrzu i ponownie macha skrzydełkiem. Posłusznie idę. I tak było pięć razy. Za każdym razem kończyło się braniem sandacza. Brania były zdecydowane i mocne. Szkoda tylko, że rozmiarami nie grzeszyły. Największy lekko ponad wymiar. Pomyślałem, że już wystarczy wrażeń. Zwinąłem wędkę. Podniosłem kciuk do góry, by podziękować. Nietoperz widocznie miał mnie ciągle pod obserwacją. Odlatując, pomachał skrzydłami niczym Boeing. Ot, taka historia. W nocy mogą się dziwne rzeczy przydarzyć. Rzeczy nie do ogarnięcia ludzkim umysłem;) PS Nie czytajcie książek A.Pchilipiuka, bo Jakub Wędrowycz was nigdy nie opuści i marnie skończycie:) Gadające nietoperze, to tylko przystawka, co was będzie czekało. Najważniejsze z tego wszystkiego, że moja echosonda nie zawiodła. Baterii do tego nie trzeba;) 👊
-
U mnie wygląda tak, że najlepiej mi pasuje z 16-17lipca . 17-18lipca dopiero po 22:00, albo jeszcze później, gdzieś po 23:00. Ostatnie słowo ma Wasyl1968. Z jego strony padła propozycja, to czekam na ostateczną wersję. Nic nie stoi na przeszkodzie, by poczekać na pozostałych i dopasować się do większości w innym czasie.
-
A co przeszkadza ustalić dwa terminy? Komu jak pasuje? Na frekwencję z poprzednich lat nie ma co liczyć, ale spotkanie w kilka osób też jest ok.
-
U mnie wędki stoją w kącie prawie od dwóch tygodni. Może w tygodniu gdzieś się wybiorę? Trochę już nabrałem ochoty. Obecnie siedzę w książkach, bo się stoczyłem z czytaniem poniżej średniej statystycznej. Weekend i nocny spinning? Ostatnio tylko w nocy łowiłem, to dla mnie żaden problem. Żeby tylko pogoda była stabilna. Termin, konkretny termin potrzebny.
-
30.06-01.07.2021 U mnie ostatni dzień czerwcowego wędkowania zakończył się już w lipcu. Wyprawę chciałem wykorzystać maksymalnie, bo nie mam pojęcia, kiedy ponownie będę mógł zaglądnąć nad wodę. Na miejscu byłem przed 21:00. Coś się tam chlapało, coś w wodzie mieszało, ale to nie to, to nie to, co chciałem zobaczyć. Na powierzchniowe przynęty żadnej reakcji. Żadnych prób ataku. Żadnego zainteresowania. Zakładam wobler Dorado Lake 5 cm. Coraz częściej po niego sięgam. Dostałem go od naszego forumowego kolegi. Kiedyś wyczaruje mi kapitalną rybę. Jestem o tym przekonany. Po kilku minutach jest niezłe branie. Po krótkiej walce kleń około 45 cm poddaje się i pozuje do zdjęcia. Gdy się zrobiło ciemno, przeszedłem na drugi brzeg odrzańskiego kanału i dołączyłem do kolegów, z którymi miałem wspólnie wędkować. Oczywiście wyglądało to tak, że odległości między nami były spore. Inaczej się nie da, by zachować szanse na brania. Założyłem SG 3D Bat. Później leci do wody Strike Pro Swing Pops. Nic, nie dzieje się nic. Nie liczę dwóch prób zassania prawdopodobnie małych sumków. Pominąłem spory odcinek kanału, by spróbować na szczęśliwej miejscówce. Dochodzą do mnie Dawid z Mariuszem. Dowiaduję się, że Dawidowi udało się skusić sandacza pod 60 cm na Glooga. Kilka chwil spędzamy razem. Czuję już zmęczenie. Koledzy chyba też, bo dają sygnał o powrocie. Zostaję jeszcze godzinę. Dałem sobie czas do 2:00. Takie było założenie jeszcze w domu. Coś się zaczęło dziać. Głowa mocno pracuje, jak tu się do nich dobrać. Przypomniałem sobie, że w odwodzie mam cztery 3” gumy uzbrojone na lekko. Nie ma rady. Wyciągam Lunkera City 3,25” i zakładam na główkę jigową 2 g. Nie pamiętam jaki hak, ale to specjalnie dobrana wielkość pod takie łowienie. Branie mam niemalże natychmiast. Po kilku rzutach jest pierwsze, ale nie zdążyłem mocniej zareagować. Zaskoczyło mnie to po długim czasie bezrybia. Bardziej skoncentrowany drugiego brania już nie psuję. Przyzwoity sandacz poddaje się. Robię jedną sesję zdjęciową. Jak coś wyjdzie, to dobrze, jak nie, to trudno. Woda ciepła jak zupa. Sandacz zaraz wrócił do wody i majestatycznie odpłynął, jakby nic się nie stało. W tym samym miejscu mam jeszcze jedną próbę zgarnięcia gumy przez suma. Branie po wrzuceniu przynęty do wody. Poczułem lekkie szarpnięcie. Zaś sam atak dał po wyobraźni. To by była dłuższa jazda. Analizując całą wyprawę, dochodzę do wniosku, że przy tak ciepłej wodzie trzeba by się chyba koncentrować na łowieniu przed świtem i tuż po nim. Wtedy jest najniższa temperatura i być może ryby to też odczuwają. W każdym razie miałem trudną noc. Ryby ogólnie słabo aktywne. Cieszę się, że złowiłem dwie przyzwoite. Zabrakło szczęścia do sumów, bo w zasadzie na nie się nastawiłem. Trochę kombinowałem, by nie zejść na zero. Znowu się udało. 👊
-
A były??? A ja tyle much nakręciłem pod tą imprezę:))) Z tego co widzę, to GPP2021 już się odbyło. Nie nadążysz za muchami:))) To kto został mistrzem okręgu? Kto miał prawo startu W GPP?🙂 Odnośnie brodzenia. Czy muszkarz, lub spinningista musi wchodzić do wody, brodzić? Czy to jest nieodzowny element takiego wędkarstwa? Każdy będzie podchodził indywidualnie do sprawy. Warto jednak zastanowić się, czy w każdym przypadku trzeba się wodować i bruździć dno? Wielki szacunek za postrzeganie i ochronę gniazd pstrągów. W tym przypadku jest sprawa czasami oczywista. Można dostrzec i pominąć takie miejsca na płytkich górskich rzekach. A co z innymi wodami? Takimi jak np. kanał powodziowy we Wrocławiu? Otóż panowie jest tak, że ten kanał jest jedną długą wylęgarnią ryb. Zaczynając od przełomu marca i kwietnia (jaź, płoć, świnka, boleń), po kolejne miesiące: maj, czerwiec, lipiec (tarło leszcza, klenia, brzany). Mam przekonanie, że sandacze i sumy też tam zakładają gniazda. Wskazywałyby na to ilości poławianych sumów przed oficjalnym sezonem. Nie każdy musi o tym wiedzieć. To trzeba zobaczyć, wychodzić, nasłuchać się. Nie ma „świętych” wędkarzy. O nie! Sam nie jeden grzech popełniłem. Ale jesteśmy od tego, żeby się informować i czasami dać na powstrzymanie. Do pewnych rzeczy trzeba dochodzić samemu przez długie lata, albo przy pomocy znajomych wiedza dociera szybciej. Z jednej strony chcemy szanować, np. wypuszczając je, a innym razem bez pardonu wchodzimy (być może) w tarliska wspomnianych ryb. W tym roku wysokie stany uchroniły od wchodzenia do wody. Przynajmniej nie było takich dni wiele. Moim skromnym zdaniem kanał powodziowy powinien być wolny od brodzenia przynajmniej do końca czerwca. Sobie narzuciłem taki rygor i staram się tego trzymać. Łatwiej mi, bo brodzenie nie jest moją ulubioną formą wędkowania. Jeżeli ktoś nie wiedział, nie był świadomy, nie zastanawiał się, to jest okazja na zmiany. Muszkarstwo to piękna dyscyplina. Z brzegu też. Mój wpis jest oparty na wieloletnich obserwacjach. Bardziej obyci wędkarze nie potrzebują tyle czasu, co ja poświęciłem tej wodzie. Warto czasami sięgnąć języka i rozmawiać z innymi. Najbardziej przysłużą się informacje wędkarzy miejscowych. Nie tylko muszkarzy i spinningistów. Ogromną wiedzę mają łowiący na spławik i grunt. I tu jest pole manewru. Jak już coś wiem, coś przewiduję, to mam możliwość pominąć pewien fragment kanału, lub zmienić sposób wędkowania. Mocnego przygięcia:)👊
-
Dajcie konkretny termin. Łowisko zawsze można dopasować do warunków. Od 02 lipca będę wyłączony minimum na kilka dni. Może nawet na kilkanaście? Noce też w to wchodzą:)))
-
Siadło wam z okoniami jak mi? Pojechałem spróbować przechytrzyć jakiegoś poważniejszego, ale bardzo słabo to wypadło. Raptem trzy brania. 90% czasu łowiłem woblerami powierzchniowymi. Pozostałą część na gumki i wirujące ogonki 6 g. Nie zmieniałem miejsca. Kręciłem się na odcinku około 30 m w oczekiwaniu, że w końcu odpalą. Przed zmierzchem odpuściłem i poszedłem na gł. Odrę. Chyba trzeba będzie jednak sięgnąć po cięższe armaty;) 👊
-
2021.06.25/26 Nad wodą byłem po 22:00. Poziom i uciąg się zwiększył, co według mnie nie wróżyło dobrze. Wielu znajomych zachwyca się takim stanem, ale ja wiem swoje. Przy takiej wodzie miewam kiepskie wyniki. Wolę niżówkę, taką ekstremalną, albo bardzo wysoką wodę, przy której miękną najbardziej twardzi wędkarze. Nie mam wyjścia, otwieram pudełko i przypinam na początek wobler z firmy Jaxon. Po kilku rzutach już wiem, że nim w tych warunkach nie połowię. Szczęśliwie do wyboru mam Strike Pro Pops. Problem w tym, czy na sprzęcie do 80g cw da się komfortowo łowić takim woblerem. Mimo linki do ok. 20 kg i przyponu fluorocarbonowego 0,9 mm, całkiem nieźle to wygląda. Pops ładnie ślizga się po powierzchni i delikatnie plumka, kolebiąc się na boki. Praca wręcz wzorowa. Postanowiłem obławiać nim przybrzeżny odcinek. Z każdym kolejnym rzutem metr po metrze zwiększałem odległość. Szczęście dopisało w pierwszych kilkudziesięciu minutach. Branie nastąpiło około dwóch metrów od linii brzegowej. Atak mocny i z efektami akustycznymi. Hol był spokojny. Kilka zrywów i po chwili wiem, z czym przyszło się mierzyć (ok. 80 cm). Myślę, że Strike Pro Pops da mi jeszcze wiele emocji. To jest naprawdę dobry wobler i spodziewam się z nim dużych kleni i boleni. Po cichu liczę na wielkiego okonia. Kolejna godzina bez efektów. Miałem trzy wyjścia do Popsa, ale to nie były okazy. Prawdopodobnie niewielkie sumki. Dotarłem na spowolnienie i tam zamieniłem woblery. Do wody poleciał Jaxon karaś (ze zdjęcia nr 3). Przy takim uciągu można sobie z nim poradzić. Łowiłem na całej szerokości kanału. Sprowadzałem woblera po łuku, wzdłuż opaski i próbowałem też sprowadzać przynętę delikatnie z nurtem. Jedno branie było. Akcję widziałem, bo było blisko. Uderzenie jakby dla sprawdzenia, czy sobie poradzi z takim kąskiem. W zasadzie to by było tyle. Chciałbym podziękować za udział w wyborze woblerów. Zwiększyło to moją motywację do skoncentrowania się na łowieniu dwoma całkiem odmiennymi przynętami. Pogodzić jedną wędką, dość „topornie” uzbrojoną do moich preferencji, było niezłym wyzwaniem. Marcin82 dziękuję za towarzystwo. Jak zawsze mile spędzony czas. Marcin miał też wąsa na brzegu, tylko trochę mniejszego. Pogoda dopisała. Na wodę nie ma co narzekać, bo mogło być gorzej. pzdr jaceen 👊
-
Sprawa wygląda tak, że karaś nr 4 ma 4 głosy i po 3 głosy mają karaś nr 3 (17 g) i Strike Pro (8,5 g). Dla kontrastu i dodania trudności do dużego karasia dobieram Strike Pro i do boju. Zabieram kanapki i jutro napiszę, jak było. 👊
-
Ale którego? 7,5 cm, 9 cm, czy 11 cm? Numer 4, to wersja 9 cm;) Mają obydwa. Jedenastka dość mocno tłucze:) Bez grzechotki są 1, 6 i 7, ale dobrze plumkają. Szóstka nieźle blaszkami tarabani, niczym czynele w orkiestrze:)))
-
Cześć. Na zdjęciu przedstawiam przynęty, którymi dzisiaj w nocy spróbuję złowić suma w rozsądnych rozmiarach. Żeby miał ponad wymiar i oby nie był większy niż 140 cm. Potrzebuję pomocy. W zasadzie porady na jaką przynętę dzisiaj łowić. Każda jest ponumerowana i dwie z największą ilością głosów biorę na warsztat i próbuję złowić wąsatego. Może przydarzyć się przyłów kleniowy lub boleniowy. To będzie zależeć, jakie przynęty będę miał do dyspozycji. Z prawej strony są mniejsze, w granicach kilkunastu gram. Z lewej od 17-40g. Wszystkie są pływające. Jeżeli będą głosy w tej zabawie, to policzę na które stawiacie i w kolejności, dwie z największą ilością będę łowił. O wynikach oczywiście poinformuję. Oby było o czym pisać;) Uważam, że powinienem mieć też coś do powiedzenia i swój pierwszy oddaję na nr 8 i 4. Jeszcze na Swing Pops nic nie złowiłem, stąd moja decyzja. Jest to najlżejsza przynęta z towarzystwa, około 10 g. Gdyby padło na dwie lekkie przynęty, to będę zmuszony skorygować trochę sprzęt. Dla równowagi dodaję większego cięższego nietoperza. Czekam do 20:00 na propozycje:) 👊
-
Tak ma być. Te akurat mają bardziej metaliczny dźwięk ze względu na sposób mocowania skrzydełek. Najczęściej sięgałem po nie w poprzednim sezonie. Dużo emocji było;) A brania na chlapaki, szczególnie nocą, to coś odjazdowego. Twój boleń, mam taką nadzieję, że to początek długiej przygody z tymi przynętami. Będziesz Pan zadowolony:)👍
-
Można pójść teoretycznie łatwiejszą drogą i łowić klenie standardowo z gruntu lub spinningiem. Przeszedłem drogę chlebka, wątróbki, owoców, gumek silikonowych, wirówek, popperów i powierzchniowych „wtd”. Jest jeszcze opcja muchowa. Z muchą zacząłem od piankowych żuków, przez Goddarda, Red Taga, Black Zulu itp. Można by powiedzieć, że już wszystko przerabiałem. A co zrobić żeby łowienie kleni było atrakcyjne i mniej dokuczliwe od upałów? Otóż można łowić je w nocy. W miejscach, gdzie w dzień czasami trudno o miejsce na brzegu, w nocy robi się pusto i przyjemnie od delikatnie chłodnego powiewu. To nie jest mój pomysł, ale drążyłem trochę temat i od kilku lat łowię klenie na muchy w nocy. Jest to skuteczny sposób. Czasami skuteczniejszy niż za dnia. O uldze jaką daje noc od upałów nie ma co wspominać. Do tego atmosfera i emocje jakie towarzyszą nocnemu łowieniu są nieocenione. Polecam. Tej nocy miałem dziewięć brań. Dwie ryby wyholowane i jedna była nie do zatrzymania. W pozostałych przypadkach ryby się nie wcięły. Już nie chodzę tak często jak kiedyś na nocne muchowanie. To już raczej, żeby odhaczyć swoją obecność i nie zapomnieć, jak to się robi. Jeżeli łowię na streamery, to również pojawiają się sandacze. Jeżeli chcę łowić tylko klenie i jazie, to odchudzam zestaw i na końcu przyponu wiążę najpopularniejsze kleniowe mokre i suche muchy, którymi mogę smużyć. 👊
-
Kilka nocnych wypraw za sumami kończyło się na zero. Dokładnie cztery razy między 22:00-2:00. Na każdym z nich miałem brania. Niestety sześć z nich po kilkusekundowej walce tracę. Wypinają się z haków. W piątek (18 czerwca) miałem najciekawszą nockę w tym sezonie. Zacząłem od niefortunnego miejsca. Warunki nie były takie, jakie oczekiwałem. Bez zbędnego zatrzymywania przeszedłem około 2 km w inne rejony. To była dobra decyzja. Zaplanowałem łowienie na powierzchniowe przynęty typu crawler. Miało być dużo chlapania i szumu w wodzie. Stracona godzina w poszukiwaniu ryb odpłaciła się z nawiązką. Pierwszy do wody poleciał crawler od „my frends”. W krótkim czasie dwa agresywne ataki sumów nie zostały wykończone skutecznie. Kolejne „miękkie” branie kwituję zacięciem. Potężny kleń ląduje na brzegu. Chwila nieuwagi i odbija się ogonem, by wylądować w wodzie. Później zdecydowałem się na sandaczowego woblera Panic Z10. Wybór był szczęśliwy. Tej nocy drapieżniki były bardzo aktywne i wobler skutecznie je wabił do ataku. Pierwszy uderza kleń około 55 cm. Później mam kilka brań i do brzegu holuję tylko sandacze. Cztery z nich dociągam do ręki. Wszystkie w przedziale „sportowym” między 50-55 cm. Kolejny raz zaglądnąłem w to miejsce i już nie było tak różowo. Skończyło się tylko na jednym braniu, które oczywiście kończy się po kilku sekundach walki. Nie poddaję się i mimo upierdliwych komarów i gorącej nocy ponawiam próbę złowienia suma. Nad wodą jestem dokładnie o północy. Wybrałem dość trudny odcinek, bo brzeg bardzo podmokły i czasami musiałem się siłować, by uwolnić się z błota. Wiedziałem, że tam lubią się ustawiać w poszukiwaniu zabłąkanych kleni, płoci, czy też jazi. Postanowiłem łowić wyłącznie na SG 3D Bat/ 28g. Rewelacyjna praca tej przynęty dała mi już kilka brań. Niestety nie miałem szczęścia coś złowić. Kiedyś trzeba to zmienić. Sum nie miał litości i swoim atakiem chciał go chyba zniszczyć na miazgę. Te nocne ataki pozostawiają trwały ślad w głowie. Jakieś uzależnienie. Nie można się na długi czas od tego uwolnić. Sumek nie był duży (95 cm), ale atak i walka, jakby miał dwa metry;) Zanosi się, że poprawię wynik nieskuteczności, jaki osiągnąłem w poprzednim sezonie. Ale takie są uroki powierzchniowego łowienia sumów nocą. Sprzęt: SG MPP2 243/80g; Ryobi Arctica 6000; linka 30LB. pzdr 👊
-
👍💪 W dobie przebłyszczenia i zbyt dużej ilości przynęt silikonowych, powierzchniowe chlapaki mogą być tym czymś, co je i nas zaskoczy;) Rozumiem, że lada moment i kolejna czterdziestka w tabeli się pojawi?:)
-
Ochłonąłem już po ostatnich okoniowych wydarzeniach i ponownie sięgnąłem po poppery. Pierwsze branie po kilkunastu minutach i... a niech to! Fajne zgarniecie woblera, kilka sekund murowania i luz. Jak to nie był boleń, to prawdopodobnie b.duży okoń. Miejscami widać duże ilości wylęgu. Co dziwne nie widać, przynajmniej ja nie widziałem, jakiejś szaleńczej wyżerki. Po następnych kilkunastu minutach doławiam kolejnego okonia, by po chwili złowić największego w tej wyprawie lekko ponad 30 cm. Po dłuższej przerwie bez brań zacząłem zmieniać przynęty. Najwięcej łowiła obrotówka typu long w rozmiarze 2 z czerwonym koralem i czarną paletką. Okonie brały jednak małe. Próbowałem na cykady i było trochę lepiej rozmiarowo, ale ilościowo obrotówki górowały. Tym razem do wędki Mikado 15 g podpiąłem kołowrotek w rozmiarze 2000 z plecionką 0,10mm. 👊
-
Pierwsza tegoroczna nocna wyprawa u mnie zakończyła się trzema braniami. Większość czasu łowiłem na SG 3D Bat w poszukiwaniu suma. Po zmianie na sandaczowego HMS Panic Z10 łowię właśnie niewielkiego sandacza. U kolegi z kolei nastawienie sandaczowe. Łukasz łowił na woblery własnej produkcji. Zaliczył też kilka brań i jedno z nich okazało się sumem. 👊
-
Cześć. Ostatnie kilka dni spędziłem na łowieniu okoni. Było dużo emocji. Przy okazji dołowiłem dwa bolenie i miałem atak prawdopodobnie szczupaka. Co się wydarzyło? A to, że w końcu miałem zaszczyt złowić okonia mierzącego 41 cm. Po ocenie sytuacji i kilkumiesięcznej niemocy przy łowieniu tych ryb musiałem coś zmienić w swoim postępowaniu. Wyszło na zmianie łowiska. Kompletnie nieznana mi woda przyniosła niesamowite przeżycia. A żeby wynagrodzić mi niepowodzenia, dołowiłem drugiego 41 cm okonia. Kilka otarło się o te magiczne dla mnie centymetry. Jeden, a nawet dwa mogły być równie tak okazałe, jak nie większe. Jeżeli przez dłuższą chwilę nie możecie oderwać ryby od dna, to wyobraźnia działa. Łowiłem wyłącznie na przynęty powierzchniowe (poppery, woblery bezsterowe "wtd"). Gumkami też próbowałem, ale szybko rezygnowałem, ze względu na brania małych okoni. Okonie bardzo waleczne. Brania widowiskowe. Niektóre ataki były ponawiane na odcinku kilku metrów. Sprzęt: spinning travel 240/5-15 g, plecionka 0,08 mm, kołowrotek 1000 Miejsce połowu: kanał Odry pzdr., jaceen
-
Nie mam możliwości technicznych, by nagrać. Jeżeli kogoś interesuje łowienie popperami, to warto poszukać tematów w prasie wędkarskiej i na kanale YT. Oczywiście praktyka nad wodą i jeszcze raz praktyka, to przede wszystkim, a jednocześnie wsparcie teoretyczne. Pomijając lokowanie produktów, cenne uwagi możecie usłyszeć od jednego z przewodników wędkarskich. Wystarczy zastosować się do tych porad i ewentualnie dodać coś od siebie podczas wędkowania w praktyce. Myślę, że najważniejsze informacje zostały poruszone na filmie. Nie zapominajmy, że łowimy w różnych warunkach i nie da się przenieść wszystkich sposobów wraz z przynętami na nasze łowiska. Ogólnie wygląda to podobnie, ale czasami minimalna zmiana robi różnicę. Chciałbym wspomnieć o jednej, według mnie dość istotnej rzeczy. Chodzi o chwost na kotwiczce. Przynajmniej tylna powinna być wyposażona w jakieś pióra. W wodzie popper wygląda w mojej ocenie atrakcyjniej. Zróbcie sobie doświadczenie i dmuchnijcie w kotwiczki bez piór i w kotwiczki z piórami. Te z piórami są bardziej podatne na podmuchy. Okonie zasysają przynęty i takie chwosty powinny ułatwić im wciągnięcie kotwic i skuteczniejsze zacięcie. I kilka spostrzeżeń od siebie;) https://haczyk.pl/index.php/spinning/344-okonie-i-poppery
-
Proszę o skreślenie 31 a dopisanie 37 cm.
-
Każdy z nas o tym marzy:) Niesamowite przeżycia po tak dramatycznych bezokoniowych miesiącach. Jeszcze raz się powtórzę, ja dobrze czuję się z przynętami powierzchniowymi i wierzyłem, że jeszcze kiedyś połowię przynajmniej tak, jak trzy lata temu. Dla wrocławiaków, którzy wiedzą, gdzie łowię, proponuję zostawić grubą wodę i wykorzystać ten moment. Wystarczy jeden sprytny popperek, wtd lub whopper plopper i hajda nad wodę poznawać miejscówki. Wczoraj nie miałem czasu. Wyliczyłem, że zostanie mi z 1,5 godz. łowienia przed zmrokiem. Cały obolały, z wypranym mózgiem (takie tam emocje z codziennych życiowych problemów) pojechałem. Prawie godzinę łowienia bez kontaktu. Chyba się spóźniłem. Zacząłem szukać i przeznaczyłem pozostały czas na obserwację. Coś zobaczyłem i się zatrzymałem. Pierwsze branie nietrafione. Później powtórka i na końcu zestawu walczy okoń pod 20 cm. Cieszę się i z niego, bo już zwątpiłem w jakąkolwiek rybę tego dnia. W krótkich przerwach miałem jeszcze trzy brania. Ostatnie z pięknym "klopnięciem" i od razu wiedziałem, że będzie grubo. Będę płakał, jak mi kiedyś szczupak zabierze tego poppera. To jakiś ideał pod moje wymagania. Drugiego takiego nie zdołam wystrugać. Praca ekstra liga. Nie ma do czego się przyczepić. Okoń trzy razy wyciągał mi plecionkę. To był najwaleczniejszy pasiak spośród wszystkich, które ostatnio złowiłem. Do kolekcji dokładam 37 cm. I to chyba by było u mnie na tyle:) Myślałem, że jednego okonia jeszcze będę mógł poprawić, ale nie spodziewałem się, że tak szybko i o tyle punktów. Przed samym zmrokiem doławiam jeszcze ładnego bolenia 60+ na tego samego poppera. I tu jest ciekawa sprawa. Czasami widuję, że bolenie przepływają obok przynęty. Czasami od niej zdecydowanie odpływają. Z niewiadomych przyczyn, nagle pojawia się gdzieś z toni i słyszę tylko ciche popperowe plum, plum, plum...plum i BUM!!! Zdjęcia nie będzie, bo bym zbyt wiele zdradził;) PS Tak wyglądają przynęty, którymi ostatnio łowię.