
-
Liczba zawartości
5 469 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
823
Zawartość dodana przez jaceen
-
Proszę o skreślenie 28... 27... 27,5 a dopisanie 34... 34,5... 36... i 36...
-
Kolejny dzień z kapitalnymi okoniami. Prawdę mówiąc, to przy każdej edycji naszych okoniowych zawodów bardziej liczyłem na letnie niż na jesienne. I w końcu trafiłem na dwa dobre dni. Niedziela miała być wolna od ryb, ale kolega Łukasz zadzwonił z dobrą wiadomością po okręgowych zawodach, to spontanicznie, bez przygotowania wybrałem się na okonie. Po drodze zmieniłem plan i poszedłem na całkiem inny odcinek kanału. To był strzał w dziesiątkę. Nie mam "klika" i pogubiłem się w liczeniu. Było około 30 okoni i to same dorodne. Na początku złowiłem kilka powyżej trzydziestki, a później trafiały się w przedziale 20-30. Przynęty powierzchniowe typu poppery, bezsterowce wtd. Sprawdził się też nowy nabytek Strike Pro. Do tabeli polecą 36... 36... 34,5... i 34 cm. 👊
-
Ponad sześć godzin oglądania. Mieszanka łowienia klasycznego, jak również za pomocą elektroniki i sprzętu pływającego. Dla każdego znajdzie się coś ciekawego. Ilość złowionych ryb? Jednej drużynie sprzyja szczęście, innej nawet wypasiony sprzęt nie pomaga. Z wypowiedzi i komentarzy wyłuskałem kilka informacji do wykorzystania w przyszłości. Nawet nie wiedziałem, że takie zawody mają się odbyć, a o krok szybciej zorganizowaliśmy w tamtym roku na naszym portalu mini zawody sandaczowe. Rozmach oczywiście nie ten:), ale jest satysfakcja z zainteresowania tego typu rywalizacją korespondencyjną. Myślę, że do pomysłu wrócimy na jesień. Tym razem trochę wcześniej, bo grudzień bywa różny i może warunki w tym miesiącu nie pozwolą na łowienie. Jeżeli będą chętni, to zaczniemy od początku listopada.
-
Kluczem do sukcesu zapewne były przynęty. Gdy założyłem gumki 2" i 3", to brały właśnie takie mikro oksy. W niektórych miejscach nawet dość często. Na chlapaki brania były z przerwami 10-20 minut. Dokładnie na wędce miałem dziesięć sztuk. Jednego około 25 cm nie wrzucałem do tabeli ze zrozumiałych względów;) A przynęty odjazdowe, tak dla przytarcia noska wielkim firmom;)
-
Dziękuję. Dzisiaj rano też trochę marudziłem:) i udało się pójść za ciosem. Dołowiłem jeszcze jednego 31 cm na poppera. Dwa spadły przy holu. Chciałem sprawdzić, czy rano coś się będzie działo. Niestety nie mogłem być o świcie i skończyło się "tylko" na trzech braniach w przedziale godzinowym 6:00-9:00. W niektórych miejscach większe okonie ewidentnie brały mi o świcie. Nawet było jeszcze mocno szaro i już zaczynały swoje szaleństwo. W tym przypadku mam podejrzenie, że zmierzch może być lepszym momentem. Nie znam na tyle tej wody a jeszcze jest kawał do rozpoznania;)
-
Proszę o dopisanie 27,5 - 34,5 - 35 - 37 - 41 - 41 -. PS i jeszcze proszę dopisać 31 cm z soboty:)
-
Gdybym nie zgubił podczas holu trzech okoni, to miałbym całą dziesiątkę do tabeli. Jeden z nich, z tych straconych, był nie do podniesienia z dna. Murował i dzielnie walczył. Miałem trudne warunki do podprowadzenia do brzegu i walka się przedłużała. To była szansa dla nich na uwolnienie przed miarką:) Dwa pozostałe były też grubo ponad trzydzieści centymetrów. Zabrakło kilka sekund na podebranie. W skrócie dzisiaj będzie. Sześć okoni do tabeli ( 35 / 41 / 27,5 / 34,5 / 37 / 41 ). Wszystkie złowione na powierzchniowe przynęty. Do wody leciały własnego wykonania poppery i bezsterowce wtd. Kanał Odry między 17:00-21:00.
-
Trzeba się ratować przed strefą spadkową:))) Proszę o dopisanie 27 cm.
-
W czwartek postanowiliśmy z Radkiem pomacać miejską Odrę. Pierwszy raz łowiłem na takiej wodzie, czyli na jednym z kanałów. Frycowe zapłaciłem. Branie na gumkę Westina i w początkowej fazie myślałem, że wziął szczupak. Gdy zobaczyłem pod nogami, co holuję, to zrobiło się w nogach miękko. Bardzo mały hak jigowy nie miał prawa utrzymać okonia po przydługim holu. Później złowiliśmy kilka drobnych pasiaków. Sporo czasu poświęciłem popperom. Branie bolenia na trzy takty. Dobrze, że powstrzymałem nerwy i pozwoliłem dogonić poppera:) Dla pocieszenia udało się jeszcze dołowić fajnego okonia 27 cm. Zaczyna się coś dziać z powierzchni. Oby nie zapeszyć. Ostatniego dnia maja też szukałem okoni w innej części Wrocławia. Popperek również się odwdzięczył, ale niedużym boleniem.
-
Obawiam się na poważnie, że w tym roku nie uzbieram dziesięciu okoni powyżej 30 cm. Zaczynam się martwić, czy w ogóle dziesiątkę mniejszymi uzupełnię. Wczoraj spotkałem znajomego wędkarza. On łowił na boczny trok a ja szybkościowo wirującymi ogonkami. Wynik? Po trzech godzinach na boczny trok jeden okonek, a wirujące ogonki 4-6g złowiły 5 mikro okonków, ledwo większych od kciuka. Może późna jesień będzie łaskawsza? O powierzchniowym chlapaniu można zapomnieć. Tam, gdzie ostatnio zaglądam zero aktywności. Aktualizacja tabeli w niedzielę. Dzisiaj jest jeszcze tak: Lp Zawodnik Max 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 SUMA 1 MarianoItaliano85 36 36 29 24 24,5 23 33 33 23 33 26 284,5 2 RafalWR 30 28 30 25 26 26 135 3 Kepes53 38 38 26,5 30 28 122,5 4 Carloss83 32 32 30 24 86 5 Larry_blanka 36 22 36 26 84 6 Don Gucak 39 35 39 74 7 Kamil.ruszala 24,5 23,5 24,5 48 8 Essox 23 23 22 45 9 Jamnick85 30 30 30 10 Mirosławrobak 29 29 29 11 Jaceen 28 28 28 12 Michalvcf 24 24 24 👊
-
Coś na okonie, bolenie i klenie. Oby szczupaki to omijały. SWING POPS 8,5 cm/9,8g i TWITCHING POP 55 mm/6g.
-
Przypadki dwa. Zdarzenie pierwsze. To się nie powinno zdarzyć. Jedno jedyne branie w najgorszym momencie. Chodziłem z nastawieniem złowienia szczupaka. Po dwóch godzinach bezrybia zaglądnąłem na boleniową „bankówkę”. Odra jeszcze z mocnym nurtem, to pomyślałem, że spróbuję sprowokować jakiegoś stawiając w nurcie woblera Jaxona HS UV 9 cm. Przykucnąłem, zapiąłem do agrafki woblera a pudełko położyłem na udach. Rzuciłem przynętę kilkanaście metrów od siebie i pozwoliłem wpłynąć w warkocz zalanej rafy. Czuję jak mocno wibruje w nurcie. Niewielkie korekty kołowrotkiem były potrzebne, by nie tracić tego elektrycznego trzepotania wędką. Drgania przenosiły się do ręki sprawiając przyjemność pracy woblera. Kilka rzutów i ŁUP! Bardzo silne uderzenie wyrwało mnie z rozmyślania. Pech! Ryba mocno walczy od początku. Wędka poważnie się wygięła i nie mogę zbyt wiele zrobić. W tym samym momencie, podczas zacięcia, do wody wpada pudełko z przynętami, które miałem odłożone na kolanach. Gdy dotarło do mnie, co się stało, to później sam się dziwiłem, że jeszcze tak błyskawicznie, tak sporej ryby nie przydarzyło się wyholować. Na nic to się zdało. Nurt był zbyt silny i przynęty odpłynęły dość daleko zanim uwolniłem gagatka. W poprzednim sezonie straciłem kilkadziesiąt woblerów kleniowych. W tym przypadku straciłem kilkanaście wyselekcjonowanych popperów, crawlerów, klasyków i własnego rękodzieła. To nie powinno się zdarzyć. ___________________ Przedziwna sytuacja. Przypadek drugi. Sytuacja miała miejsce kilka dni wcześniej. Łowię na lekki spinning z synem. Przynęta kopytko Relaxa 5 cm/5g. Wędka do 15 g o parabolicznej akcji. Po kilku skubnięciach i godzinnym łowieniu mam branie. W pierwszym momencie pomyślałem, że leszczowy przyłów. Jednak po kilkunastu sekundach stwierdziłem, że to nie ta ryba. Dużego leszcza bym już powstrzymał, nawet takiego mocno wkurzonego. To coś było bardziej wkurzone i nie robiło sobie nic z mojego hamowania szpuli ręką. Starałem się wybrnąć z tej sytuacji, jednak nie miałem nic do powiedzenia. Zostało jeszcze kilkanaście zwojów plecionki 0,10 i byłem zmuszony ostatecznie przystopować szpulę. Nie mogło się to inaczej skończyć, jak jej zerwaniem. Kolejny pech, to linka pęka przy kołowrotku. Oj! Nie tak powinno być. Radek przyglądał się akcji. We dwójkę stwierdziliśmy, że nic więcej nie można było w tej sytuacji wymyślić. Odjazd był zdecydowany i praktycznie bez zatrzymania. Byłem bezradny. W zasadzie nie opisuję takich przygód, bo to w pewnym sensie ujma na honorze i gdzieś tam w podświadomości krąży myśl, że ryba została z przynętą. Radek zdecydował, że wystarczy tych emocji i wracamy. Zgodziłem się. Powiedziałem, że po drodze przystaniemy w kilku miejscach i jeszcze spróbuję na najmniejsze gumki 2”/2g na tych kilku metrach linki powalczyć o skromnego okonia. Minęło jakieś 30 minut. Przystanęliśmy trzy razy. Przeszliśmy około 100 metrów. Kolejny rzut i przy ściąganiu zauważyłem, że ściągam jakąś żyłkę. Jednak to nie żyłka. Udało się złapać. No nie! To moja zerwana plecionka. Mam kilka metrów i czuję, że zaczyna mi uciekać z palców. Wołam Radka by obciął mi agrafkę przy wędce. Zostało mi jeszcze około metra linki w palcach i dalej czuję, jak sum ją wyciąga. Gdyby udało się zawiązać dwa końce i nawinąć kilka zwojów na kołowrotek, to byłaby szansa na kolejną próbę holu i uwolnienie z przynęty. Trudno w to uwierzyć, ale wiązałem linki na ostatnich centymetrach. Linka ułożyła się między zielskiem w zygzaki i to pozwoliło mi na nawinięcie na kołowrotek kilkanaście zwojów. Wtedy poczułem znowu wąsatego na wędce. Cała akcja holu trwała około 9 minut. Nie powiem, ale „Patriot” dostał mocno w kość. Szczęście, że rybsko nie miało ochoty na dalsze odjazdy. Parę razy mocno się wkurzył. Wtedy tylko pozostało patrzeć, czy nie pojawi się węzeł łączący plecionkę. Suma podholowałem pod nogi. Oceniliśmy go na jakieś 140 cm. Tym razem sprzęt nie zawiódł a przynęta wypięła się sama. Takie były tego dnia moje okoniowe podchody z przygodami.
-
Dziękuję. Niedziela u mnie rzadko jest wędkarska i tak będzie tym razem:)
-
W sprawie okoni z mojej strony chwilowo Aż wstyd się przyznać. Trzy razy próbowałem i ani jednego okonia nie zobaczyłem. Do powierzchniowego woblera wtd był moment, że startowały, ale to był tylko moment:)
-
Tą informacją chciałeś nas dobić, czy to takie niezamierzone było?:)))
-
Uwagi techniczne do forum i portalu
jaceen odpowiedział Tomaszek → na temat → Uwagi na temat forum i portalu haczyk.pl
Cześć. Tylko ja nie mogę znaleźć wątku "Okoń 2001"? Liga okoniowa dostała czerwoną kartkę?:) pzdr:) -
Brzuch miał chyba pusty:))) Łyknął woblerka bez popijania:) Ale jeszcze w takich godowych barwach. Zaglądnijcie na strony Hydro IMGW-PIB. Dla Odry w górnym odcinku dla niektórych nie są optymistyczne. Dla jednych gorzej, dla innych oczekiwana woda. Wczoraj miałem okazję oglądać dlaczego;)
-
Czy po tarle? Nie wiem. Leszcze z pewnością są w trakcie. Musiałem ominąć spory kawałek wody, by je ominąć. Trzeba się dobrze rozglądać i szukać. Idzie podwyższona woda i brudna. Drapieżniki wpadają, gdzie drobnica szuka spokojniejszego miejsca. Miałem kilka brań, ale nie wykończyłem. Dwa przyłowy trafiłem. Na koniec, w ostatnim rzucie, solidnie przetestowałem sprzęt. Dobrze, że fluorocarbon miałem na przyponie;)
-
Otwieram swoją tabelę okoniem 28 cm. Proszę o dopisanie.
-
Połowa maja a ja nie mam żadnego okonia powyżej trzydziestki. Dramat. Miałem się trzymać planu. Jednak wszędobylskie miziające się leszcze wymusiły na odpuszczenie kawał wody. Szybko złowiłem okonia, a później było jak zwykle, czyli ryby odprowadzały, albo trącały zamkniętymi pyskami. Kilka brań było energicznych ze ściągniętą gumką. Może do końca maja uzbieram dziesiątkę? 28 cm Zakończyłem łowienie trzema rybami;)
-
Za chwilę pakujemy z Radkiem największe szczupakowe "kotlety" jakie mam i jedziemy w Twoje strony. Bobry nam nie przeszkodzą w planach🙃
-
Na stronie meteo.pl wygląda w końcu obiecująco. Nie mogę się doczekać cieplejszych nocy i w ogóle ocieplenia. Ciekawy jestem, jak statystyki odnoszą się do bieżącego półrocza z temperaturą? Mam wrażenie, że jest to najchłodniejszy okres tych miesięcy od dekad. W każdym razie niedziela i poniedziałek zapowiada się dobrze i chciałbym właśnie zaczaić się na, odwrócę kolejność;), na jazio-klenie. Woda jest chłodna, to jest jeszcze na nie szansa. Później wejdą klenie i inne ryby, będzie miszmasz i zrobi się loteria. W niedzielę, może być problem, bo grillowicze się rozplenią i jest szansa, że nie będzie szansy:) w ciszy i spokoju zrobić podchody. Liczę bardziej na poniedziałek. Temperatury w nocy powyżej 10*C i wiatr poniżej 5m/s, to by mi pasowało. A przed zmierzchem oczywiście pogoń za okoniami:))) Tak więc ten tego;)
-
Drugie wyjście za okoniami w maju i skończyło się na jednym mikro okonku, który mnie w dodatku olał mleczem. Taka sytuacja. Tym razem zamieniłem siedmiogramową okoniówkę na jedenastogramową. Gdyby z okoniami nie wyszło, to zamierzałem trochę pochylić się nad boleniami na lekko, ewentualnie przeciągnąć do 21:30 i spróbować ściągnąć jakiegoś nocnego klenia, lub jazia. Miejsce dobrze mi znane. Nie jeden raz tak postępowałem i coś z tego czasami wychodziło. We wtorek nie było tak do końca całkowite zero;) Można powiedzieć, że wpadło mi do ręki złoto. Złoto? Żeby nie być pazerny ujmę ze dwa centymetry i niech będzie srebro🥈. Dolnik w Faworite Balance w całości ma 40 cm. Nie dawało mi spokoju i musiałem się bliżej przyjrzeć. Nocnej🌜 krasnopióry na spinning jeszcze nie złowiłem stąd pierwsza myśl była, że to jaź. Przynętą był Instynct4. W czwartek na tego samego woblera wziął już spodziewany jaź. Trochę większy od wzdręgi, ale z wiadomych powodów nie zrobił na mnie większego wrażenia. Wcześniej złowiłem średniego bolenia na gumkę 3"/4 g w naturalnych kolorach. Coś drgnęło. Było trochę trąceń i nawet pokazała się ryba przy powierzchni. W miejscach, gdzie teraz odwiedzam, nie było różowo. Może powoli się zmieni na lepsze? Takie to moje okoniowe zmagania:) 👊
-
Postanowiłem wypełnić swoją tabelę majowymi okoniami. I co? Byłem na Barkach1 i nawet parchata ryba się nie otarła. Coś ze mną nie tak? Z miejscem? Z okoniami? O co chodzi?:/
-
Z końcem kwietnia chciałem nacieszyć się jeszcze kleniami z gruntu. Przy okazji zaglądałem w miejsca, które jeszcze w tym sezonie nie odwiedzałem. To w ramach przyszłych podchodów za boleniami, okoniami i szczupakami. Spinningowe dwa kleniki udało się złowić, to znaczy, że jeszcze sobie z tym jakoś radzę:) Na zamknięcie swojej tegorocznej przygody z kleniami na chlebek, złowiłem jeszcze dwa. Teraz będę łowił raczej na przynęty spinningowe i muchowe. 👊