
Byłem trochę w rozdrożu. Miałem ochotę pojechać na Ślęzę, ale nie dawały mi spokoju te duże odrzańskie klenie. Animacja z satelity wskazywała na deszcz…
Czytaj więcej:Od kilku sezonów uczę się łowić sandacze. Nie będę pisał o łowieniu na woblery, czy silikonowe przynęty. O tym można zapełnić cały dysk komputera.
Czytaj więcej:Wiosna to dla spławikowca czas płoci, jazi i kleni. Choć zmienna pogoda wpływa na zmienny apetyt ryb to i tak właśnie teraz jest szczególna szansa na…
Czytaj więcej:Dobiegła końca nasza całoroczna rywalizacja w ramach Grand Prix haczyk.pl 2019! Regulamin premiuje najbardziej uniwersalnych wędkarzy, więc tym…
Czytaj więcej:Wrzesień rozpoczął się dobrze. Po ostatnich sukcesach z muchą postanowiłem wrócić do spinningu. Woda systematycznie podnosiła się, to już
Czytaj więcej:W dniu 28 października w hotelu Ossa, odbyła się prezentacja nowości sprzętowych marki Dragon na rok 2018.
Przeczytajcie o sprzęcie, który…
Jigwobbler pojawił się na naszym rynku kilkanaście lat temu, jednak nie zdobył on serc spinningistów. W wyniku kiepskiej kampanii informacyjnej…
Czytaj więcej:Regularnie i świadomie, a więc nad wodą musisz być, a nie bywać. Wędkować, a nie wrzucać do wody przynęty. Dużego klenia możesz złowić
Czytaj więcej:Znakomity łowca kleni- Tomasz Winiarski nakręcił bardzo ciekawy film dotyczący połowów tych pięknych ryb wczesną wiosną. Autor omawia…
Czytaj więcej:10 listopada. Nadchodzi zmierzch. Jest sens jechać na ryby? Dochodzą do mnie informacje o łowionych sandaczach, sumach i szczupakach. Na przekór…
Czytaj więcej:Ten weekend postanowiliśmy z synem poświęcić na łowienie stacjonarne na metodę. Kilometry zaliczone w wzdłuż rzek i jezior Pojezierza…
Czytaj więcej:Kwiecień jest okresem kiedy lin i karaś budzą się na dobre z zimowego letargu i ruszają na wyżerkę, "budujac masę" przed tarłem...
Czytaj więcej:To była kolejna 24 godzinna zasiadka w tym sezonie. Woda na której siedliśmy jest dzika i pod kątem dużych karpi nie należy do najłatwiejszych…
Czytaj więcej:Zbiorczo podsumuję moje listopadowe łowy feederem. Miesiąc zacząłem od łowienia w nurcie aby stopniowo przenosić się w nieco spokojniejsze…
Czytaj więcej:Haczyk jest niepodważalnie jednym z najważniejszych elementów zestawu wędkarskiego. Niemal wszyscy wędkarze przywiązują do niego bardzo dużą
Czytaj więcej:Wiosna to dla spławikowca czas płoci, jazi i kleni. Choć zmienna pogoda wpływa na zmienny apetyt ryb to i tak właśnie teraz jest szczególna…
Czytaj więcej:Marzec tego roku odwzorował stare pogodowe porzekadło "w marcu jak w garncu". Wiosna wdarła się impetem i rozgościła za dnia, aczkolwiek nocą,
Czytaj więcej:O zanętach znanego wielokrotnego mistrza świata Marcela van den Eynde słyszał niemal każdy spławikowiec. Wielu z nich uważa iż są to…
Czytaj więcej:Zimą ryby zachowują się często nieprzewidywalnie. Wydaje się, że połowy na mormyszkę, to sposób na ostrożne zimowe okonie. Tymczasem zdarza…
Czytaj więcej:”Warto spróbować wędkowania nocnego. Możemy wtedy trafić na bardzo intensywne żerowanie ryb”. Jest to cytat z książki Adama Sikory pod…
Czytaj więcej:Spontaniczna akcja... Rano wybrałem się na zakończenie Ligi Ślęzy gdzie po cichu liczyłem, że namówię niezawodnego w temacie muchowania…
Czytaj więcej:Filmów pokazujacych połowy na kutrze jest sporo, ale z reguły mamy widok na kilku facetów którzy szarpią kijami i od czasu do czasu wyciągają
Czytaj więcej:Biała Przemsza to rzeka obdarzona przez matkę naturę, lecz pokrzywdzona przez człowieka. Jej nietuzinkowa uroda i mroczny charakter stawiają ją
Czytaj więcej:Jest to akwen dzierżawiony przez PZW okręgu Toruńskiego, położony w wsi Warpalice w gminie Osiek. Powierzchnia to 7,1 ha jeziorko typu…
Czytaj więcej:Jezioro Skulska Wieś położone jest na terenie gminy Skulsk w powiecie konińskim. Teren ten wchodzi w skład Pojezierza Wielkopolsko-Kujawskiego i…
Czytaj więcej:Pod koniec listopada wraz z Jackiem gościliśmy grupę wędkarzy, było dwóch z Polski (świeżo upieczony Mistrz świata Grzegorz Zarębski i…
Czytaj więcej:Marka Abu Gracia na targach Efftex 2015 zdobyła nagrodę na Najlepszy Nowy Produkt w kategorii multiplikator i kołowrotek. Specjalnie dla…
Czytaj więcej:Kolory zmieniają się jak w kalejdoskopie. Wszystkie możliwe kombinacje barw, kształtów długości są na wyciągnięcie ręki. Mam wrażenie,
Czytaj więcej:Kilka lat temu koleje życiowego losu zmusiły mnie do przeprowadzki. Opuściłem rodzinne Mazury i zamieszkałem w Warszawie. Zmiana ta oprócz…
Czytaj więcej:Jest lipiec. Pstrągowe rzeki odpoczywają po muszkarskim święcie jakim jest rójka jętki majowej. Spinningistów jest coraz mniej, brzegi rzek są już mocno zarośniete, do tego wszędobylskie owady zniechęcają do wędrówek po trudno dostępnym brzegu. Zaczął się sezon na suma, miesiąc łowi się już sandacze, a od dłuższego czasu można bawić się ze szczupakami i boleniami, więc na rzeczkach pstrągowych zostali sami zapaleńcy.
Jest piątek, piękny, upalny słoneczny dzień. Popołudniu kiedy upał trochę odpuszcza, pakuje sprzęt pstrągowy i ruszam na górną partie pewnej małej rzeczki. Rozkładam Team-Dragona i obławiam kolejno miejscówki, znam rzekę jak własną kieszeń. Łowię pstrąga za pstrągiem. Jednak nie są to rekordowe okazy. Spaceruje w świetnych okolicznościach przyrody, jest cisza, słychać tylko śpiew ptaków. Jest super, czuję że żyję. Mijam szybką płytką prostkę, która rozlewa się w świetną miejscówkę nad którą wisi zwalony konar drzewa. Zawsze gdy tutaj łowię przechodzą mnie ciary. Dwa razy straciłem tutaj wielkiego pstrąga.
Skradam się do miejsca. Po cichu, ukryty za nadbrzeżną roślinnością rzucam pod konar małego czarnego jiga. Wpada do wody, czuje że jest przy dnie, wtedy delikatnie podbijam wędke i jest ... mega branie. Pstrąg odjeżdża z nurtem, nie mogę go zatrzymać, czuje jak żyłka ociera się o zwalone konary drzew, czuję luz na wędce... urwał. No nie! Znowu to samo. Szkoda, na szczęście obędzie się tylko bez pamiątkowego zdjęcia, ryba nie ucierpi, spokojnie pozbędzie się przynęty na pojedynczym bezzadziorowym haku. Na dzisiaj mam dość, wracam na tarczy do domu.
Sobota znowu upał, a mnie ciągnie nad rzekę. Jadę do sklepu wędkarskiego po nową żyłkę, może tamta była już za stara i dlatego straciłem rybę, nie chce dzisiaj ryzykować. Popołudniu wyruszam. Tym razem jadę w dół rzeki, albo grubo albo wcale. Na tym odcinku łowi się pojedyncze wielkie pstrągi, jednak można chodzić cały dzień bez jakiegokolwiek brania. Jestem nad rzeką. Idę w górę, łowiąc na jiga. Przez kilka godzin nie mam brania. Postanawiam wracać, chyba nic już dzisiaj sensownego nie wymyślę. Obłowię jeszcze na szybko małym woblerkiem najlepsze miejscówki, dosłownie po rzucie. Wyjmuje z pudełeczka roztoczańskiego woblerka "Shreka", którego zapinam na agrafce. Dochodzę do długiej, głębokiej rynny kończącej się zakrętem z dziką burtą. Puszczam woblerka na koniec rynny, zaczynam zwijać żyłkę, przynęta schodzi głęboko, czuję jak obija się o dno. Nagle wobler przestaje pracować i czuję delikatne branie. Zacinam. Siedzi! Czuję mega opór, to jakiś potwór. Początkowo dosłownie nie mam nic do powiedzenia. Ryba wychodzi do powierzchni. Widzę różowy kolor. Tęczur. Wielki pstrąg tęczowy. Ma grubo ponad 70cm. Masakra. To król rzeki.
Muszę wygrać z nim walkę. Odjeżdża z impetem w dół rzeczki, wskakuje do wody, wchodzę w rynnę i idę za nim. Jest głęboko, podnoszę ręce do góry, w jednej mam podbierak w drugiej wędkę, przechodzę przez największy dół. Udało się ryba się nie zerwała, a ja mam ją już w płytszym miejscu. Jestem cały mokry, mam pstrąga koło siebie, próbuje podebrać go w podbierak, to nie ma sensu, mieści się tylko głowa. Rzucam podbierak na brzeg, muszę zrobić to inaczej. "Król" się wkurza, znowu odjeżdża raz do dna, raz do powierzchni waląc ogonem o tafle wody. Jest jazda... Ida ze nim już drugi zakręt, spokojnie ze 150 metrów. Jest nadzieja, ryba się męczy. Przypominam sobie jak podbierają łososie za ogon i tak właśnie próbuję go złapać. Nic z tego, za gruba nasada ogona, nie moge jej dobrze objąć. Zachodzę ją od boku i przyciskam całym ciałem do burty. Jest! Mam ją! Rzucam wędkę na brzeg. Łapię zdobycz dwoma rękami.
Cóż to jest za kaban! Największy jakiego widziałem. Wychodzę z nim na brzeg, nie mogę uwierzyć że udało mi się go wyholować. Robię szybko dwie pamiątkowe fotki, po czym wypuszczam "króla" z powrotem do swojego królestwa. Odpływa. Ja siadam na brzegu, nogi mi się telepią, opanowuje oddech, oglądam fotki. Wyszły. Na szczęście. Wykonuje telefon do swoich wędkarskich przyjaciół, opowiadam co mi się przytrafiło, odbieram gratulacje. Wciąż nie mogę uwierzyć. Jestem spełniony i szczęśliwy. To był dobry dzień. Taki który pamięta się do końca życia ...